Po przełęczach zdobywanych na Kaukazie, przebicie się przez rumuńskie Karpaty nie sprawiło nam żadnego problemu. Sprzyjająca pogoda i jesienna sceneria sprawiły, że pokonywana droga była jedną z ładniejszych tej wyprawy. Dotarliśmy także do Bran, gdzie swoją siedzibę ma najbardziej znana postać Transylwanii - Drakula. Niestety wrota jego zamku były zamknięte. Dzięki rześkim porankom i wieczorom coraz częściej wykorzystujemy zapasy ciepłych ubrań, wiezionych przez cała drogę. Naszym kolejnym celem jest wzgórze zamkowe Sighisoary.
Uzupełniamy galerie Rumunia.
Otrzymaliśmy również wiadomość od Przemka, z jego przyspieszonego powrotu do domu. Poniżej zamieszczamy jej treść:
"Plan na moją przyspieszoną podroż do domu był taki: wsiąść do autobusu relacji Bukareszt - Suczawa, stamtąd przedostać się do Czerniowców na Ukrainie i dalej do Polski. Przyjechaliśmy na dworzec autobusowy w Bukareszcie, na którym okazało się, że autobus do Suczawy odjeżdża za niecałe pół godziny. Szybko zapakowaliśmy mój rower i bagaże, wymieniliśmy się ekwipunkiem, dostałem kartkę z instrukcjami i wafelki na drogę. Nawet nie zdążyliśmy się pożegnać, starczyło jedynie czasu na krótki uścisk dłoni - stanowczo za mało jak na pożegnanie po 2 miesiącach wspólnego podróżowania.
Od tamtej pory podróżowałem samotnie z zamiarem jak najszybszego przedostania się do Polski. Jako, że nie miałem już namiotu i spałem w śpiworze pod gołym niebem podróżowanie przebiegało dość sprawnie, a skraplająca się przez noc na śpiworze woda i poranne deszcze przyspieszały decyzję o pobudce.
W drodze powrotnej ponownie odwiedziłem Iwano-Frankowsk - okazało się, że część miasta, którą poprzednio uznaliśmy za centrum, zwiedzając miasto nocą, wcale nim nie była.
Po niecałych 3 dobach i po pokonaniu ponad 500 km przekroczyłem w środku nocy granicę Polski z uśmiechem na twarzy i z wielką ulgą patrząc na równe, wyremontowane drogi, zadbane domostwa,
przedsiębiorstwa prywatne na każdym kroku i sklepy pełne towarów.
Panowie, dzięki za wyprawę, wracajcie bezpiecznie do domu!"